poniedziałek, 5 września 2016

'Fear makes come true that which one is afraid of.'- Viktor E. Frankl #2

Dzieliliśmy się podejściem naszych rządów i organizacji pozarządowych do fenomenu migracji, dyskutowaliśmy, stawialiśmy pytania, szukaliśmy odpowiedzi.


W poszukiwaniu przetransportowaliśmy się do Hamburga, a że wagon z udogodnieniami dla osób z niepełnosprawnością był tragicznie oznaczony, pomyliliśmy go z wagonem do przewozu rowerów. I pomimo zapewnień Laury, że nie ma nic przeciwko, żebyśmy sobie poszli i grzali tyłki na miejscach dla ludzi, a nie przedmiotów, w myśl zasady jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, jechaliśmy razem z nią.


Zwiedzaliśmy Hamburg pod kątem wielonarodowości, wielokulturowości, integracji i pracy u podstaw. Zaczęliśmy od dzielnicy St. Georg, która z getta mniejszości stała się multikulturalnym miejscem "do bycia", odwiedziliśmy (turecki) meczet (i kościół katolicki) w którym osoba ucząca się na imama wprowadziła nas w nie tylko w podstawy Islamu, ale również podzieliła się ogromną wiedzą dotyczącą integracji społeczności tureckiej w Niemczech (od Gastarbaiter'ów z pierwszego pokolenia, poprzez dzieci urodzone w Turcji i przeprowadzone do Niemiec z drugiego, po trzecie pokolenie urodzone w Niemczech, które Turecki zna praktycznie jako drugi język), opowiedziała o pracy z młodzieżą i grupami wykluczonymi.

Po spotkaniu w ramach zdrady narodu polskiego wciągnęłam tureckie niewytrzymanie słodkie ciastko w tureckiej knajpce ze sprzedawczynią z zakrytymi włosami i osobami ciemnoskórymi zatrzymującymi się tam na szybką, przed-meczetową herbatę.


Usłyszeliśmy perspektywę osoby ze środowiska imigranckiego, następnym przystankiem było wysłuchanie osób pracujących dla i z migrantami, osobami szukającymi asylu i uchodźcami- podzieleni na dwie grupy odwiedziliśmy dwa różne miejsca, ja odnalazłam się w kooperatywie organizacji zajmujących wielki budynek wyglądający z zewnątrz na squat (zamieszkamy na dziko). Oprócz opowiadania o swojej pracy (z przepięknym francuskim akcentem), usłyszeliśmy również w jaki sposób wykupując całą kamienicę od miasta, ta kooperatywa stara się zapobiec gentryfikacji. Cudowne były.
by Agata Skupniewicz
by Agata Skupniewicz
by Agata Skupniewicz
Program wypadu był na tyle luźny, byśmy mogli spędzić kilka godzin robiąc to, na co mieliśmy ochotę, a nasze chęci różniły się bardzo- od wskoczenia do turystycznego busa, przez palenie sziszy, aż po spotkanie z Niemką, którą poznałam cztery lata wcześniej na tygodniowej licealnej wymianie. 

Usiadłyśmy w gejowskiej dzielnicy pijąc indyjską herbatę, patrząc na wesoło machające do nas tęczowe flagi wystające z prywatnych balkonów i okien (pozostałość po poprzedniotygodniowej Paradzie Równości), na puby, apteki i sklepiki, które tęczę mają koło nazwy i to wdrukowaną na szyldzie, niemożliwą do zdjęcia (myślałam wtedy o tych dwóch miejscach dla osób LGBT+ w Trójmieście i o tym, jak bardzo starają się udawać heteryckie przestrzenie), dziwiąc się, jak w takim dużym mieście wszyscy znają starszą panią prowadzącą kawiarenkę i czytającą gazetę z koleżanką przed wejściem. 

Czy wspominałam, że dzielnice gejowska i muzułmańska graniczą ze sobą?
Przespacerowałyśmy się podziwiając Hanzeatyckość Hamburga (i jego podobieństwo do Gdańska), zapodziałyśmy się w drodze powrotnej (piękny ten Hamburg, oj piękny!) i już, już był czas na wyrażenie życzenia, żebyśmy się zobaczyły szybciej niż za kolejne cztery lata!


W krótkim czasie pomiędzy wycieczką do Hamburga a przeniesieniem treningu do Berlina, poruszyliśmy temat superróżnorodności (superdiversity), uczyliśmy się o prawach człowieka, wysłuchaliśmy wystąpień anty-rasistowskiego aktywisty, dziennikarza i obrońcy praw z Libii, prezentacji osoby szkolącej wolontariuszy Czerwonego Krzyża z kultury Islamskiej i Arabskiej (głównie z tego, że to dwie różne rzeczy)  i gromadziliśmy argumenty i kontrargumenty za najpopularniejszymi obawami przed przyjmowaniem uchodźców. 

by Agata Skupniewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz