wtorek, 10 listopada 2015

"Mury Hebronu" Andrzej Stasiuk

Kiedyś już zachwycałam się wyd. Czarnym. Dzisiaj chciałam się pozachwycać Stasiukiem. Nadal zamierzam to zrobić, ale od kiedy odkryłam, że to właśnie on prowadzi Czarne, wszystko mi się ułożyło i zachwyt wydał się oczywisty.

To nazwisko przewijało się przez lekcje polskiego przez cały ogólniak. Nigdy nie zapuściło korzeni, koniec końców zapamiętałam raczej postawę autora niż jego imię, fakt, że zdezerterował z armii i dobrowolnie poddał się karze więzienia, bo co, nie będzie system pluł mu w twarz! (a może zapamiętałam postawę Maleńczuka, nie Stasiuka? I jak bardzo duży to błąd, biorąc pod uwagę, że w tej kwestii ich biografie zajmują podobne stanowiska?). I jakoś tak ostatnio ta książeczka, zrodzona z obserwacji więziennych, sama się napatoczyła. I jak tu nie przeczytać?

Kojarzycie "Orange is the New Black"? Amerykański serial opowiadający historię więźniarek w zakładzie dla kobiet? Ten cukierkowy, uromantyczniony, zpopkulturowiony, ulicealniony wymysł stanowi kompletne przeciwieństwo "Murów Hebronu". Nie można by chyba było zestawić dwóch bardziej różnych tekstów kultury zajmujących się tematem więziennictwa.

Mocne są. Bestialskie. Makabryczne. Szokujące. Oblepione potem, smrodem i kurzem. Smutne jak cholera.
Momentami chce się krzyczeć. Takie rzeczy się na świecie dzieją, a ja tu siedzę całe życie i o tym nie wiem!? Róbmy coś, zróbmy coś!
Charakteryzuje je oszczędność słów i silny realizm językowy. Prawdziwość do szpiku kości, taka, która zazwyczaj jest niedostępna w moim wyperfumowanym świecie klasy średniej. Otwieram oczy i widzę, że nie widzę. Jakby tu zmienić system więziennictwa?

----------------------------------------------------------------------------------------------------------
"(...) Ja siedzę już trzeci raz i wiem, że będę z przerwami siedział do końca życia. Udało się im tylko jedno. Nauczyli mnie, jak być bandytą, nie bać się kryminału i być dumnym z tego. To im się dobrze udało. I tylko to."

"Ludzie z wolności myślą, że świat jest ciepnięty na pół. Tu więzienie, a tam wolność. Taki c**j jak słonia nos. Do więzienia idzie się tylko raz. Ten pierwszy. Potem już nie ma więzienia. Wolności też nie ma. Wszystko jest równo. Rozumiesz? Jasne, że nie rozumiesz. Jak masz rozumieć, jak nigdy nie wychodziłeś jeszcze na wolność. Ale zrozumiesz. Masz dużo czasu."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz