sobota, 22 sierpnia 2015

"We are our choices."- J.P. Sartre

Wiecie co?
DWA TYGODNIE!
No, może troszkę więcej. 15 dni.
15 DNI do wsiąścia do pociągu i odjechania w siną, węgierską dal.
A nawet mniej, jeżeli wyjazd liczymy od uderzenia do Warszawy.
Chyba powinnam się bardziej przejmować. Nie znam węgierskiego, w sumie nie wiem dokładnie, co będę robić, nie wiem, z kim będę mieszkać, nie wiem jeszcze co ze studiami, nie wiem, ile i czego zabrać, w co się zapakować, jak się jeździ kuszetkami nie wiem, jak powiedzieć „do widzenia” myślałam, że wiem, ale chyba też nie wiem.
Ale kto by się martwił drobnostkami? Co ma być, to będzie, jestem zbyt zajęta panoszeniem się gdzie się da, żeby się przejmować, że się wyprowadzam.
Bo się trochę panoszę.
Po Gdańsku, głównie, zaczynając od maja, który to rykoszetem odbił panoszenie się na całe moje lato (lub lata. To be determined).
Ale po Polsce też się panoszę, Szbło uznał, że staram się nacieszyć krajem przed emigracją, może, nie wiem, może się nie dowiem? Ale dobrze jest, bardzo mi dobrze.
I Trójmiejski...
...i kolejny Warszawski.
Opowiadam, reprezentuję!

Białostockie kino. Kameralnie!
Host siostry z USA zawsze spoko :)
Poznaniujemy!
Szczecińskie Jasne Błonia- najlepiej ever!
Z tą osobą panoszę się głównie, Drodzy Państwo!
A czasami to Lublin przyjeżdża do Gdańska :)
Turystki-plażowiczki <3
I Natalia się panoszy aż na Ukrainę ("jeszcze nie wiem czym, ale wyjeżdżam w czwartek") i Asia aż do Hiszpanii, a Marcela do Francji się panoszy, Karina się panoszy do Danii i to naukowo, nie wolontariacko, Szymon również naukowo panoszy się (znowu) na Tajwan, jesteśmy współczesnymi nomadami, gypsy gypsy gypsy us, we were born for leaving, już od tego nie uciekniemy.

Bo najważniej, to chyba nie zapomnieć jak dobrze może być, gdy będzie mi momentami źle, prawda? A może nie będzie źle nigdy i będę powoli, płynnie, bezproblemowo stawała się bardziej Węgierką niż jestem teraz? I od razu odnajdę się w pracy, a umiejętności językowe spłyną jak z nieba? A może nie i wtedy rozwalę przeciwności w półobrotu? Cokolwiek będzie, dam sobie radę.
Ale na wszelki wypadek trzymajcie kciuki!

1 komentarz:

  1. Ja zawsze trzymam za Ciebie wszystkie kciuki, jakie mam! Uwielbiam Twój styl pisania, a jeszcze bardziej podejście do życia. Miłego panoszenia się. :D

    OdpowiedzUsuń